Nazywam się Agnieszka. Nigdy nie myślałam, aby szukać jakiegoś pseudonimu dla siebie jako osoby wróżącej, dlatego też pozostałam przy swoim imieniu.
Wróżbami interesowałam się praktycznie od dziecka. Już jako mała dziewczynka udawałam, że wróżę, stawiając karty najbliższej rodzinie, którzy otrzymywali wiadomości niczym z najpiękniejszych powieści miłosnych lub baśni Grimma.
Chęć do stawiania kart kształtowała się we mnie, a z wiekiem wiedza rosła, zaś podejście do wróżenia dojrzewało. Otrzymałam wówczas od mojej prababci sennik, bardzo stary Sennik, gdzie znajdowały się również wzmianki o różnego rodzaju wróżbach. Jak się okazało, również moja prababcia interesowała się takimi rzeczami, z opowieści rodzinnych wiem, że przelewała wosk nad głową, aby dowiedzieć się co np. kogoś przestraszyło.
Ja osobiście takich czynności nie wykonuję. Swoje zainteresowania i energię skupiłam na kartomancji. Bardzo długo uczyłam się wróżenia z kart klasycznych. Nigdy mi to jednak nie wychodziło. Znałam wyśmienicie teorię, znaczenie kart, jednak nie potrafiłam ich odczytywać, interpretować, łączyć ze sobą znaczeń. To właśnie wtedy dowiedziałam się, że karty trzeba "czuć", to one muszą wyczuwać naszą energię, a my ich. Dlatego też w kwestii kart klasycznych się poddałam.
Jakiś czas później korzystałam z usług wróżki w moim mieście, która słynęła z naprawdę dobrego wróżenia z Tarota. Podczas wizyty zostałam zaskoczona talią kart, które wyłożyła na stół. To właśnie były Karty Cygańskie. Piękne, kolorowe, śliczne obrazy. Postanowiłam głębiej się zainteresować się tymi kartami.
Kupiłam talię, książkę i zaczęłam swoją naukę. Bardzo szybko je pojmowałam, interpretacja z każdym krokiem szła mi coraz lepiej. Sprawdziła się teza, że karty trzeba "czuć". Kiedy już byłam gotowa zaczęłam stawiać karty najbliższym znajomym. Powoli, ostrożnie z zastrzeganiem, że nadal się uczę, oczekiwali cierpliwie wróżb.
Nie zaprzestałam jednak nauki nad tymi kartami, nadal się kształcę w ich zakresie, odkrywając czasem coś, czego nie dostrzegałam wcześniej.
Na co dzień jestem mamą 4-letniego synka oraz partnerką miłości mojego życia. Ukończyłam prawo, jednak nigdy nie obroniłam swojej pracy magisterskiej.
Ja osobiście takich czynności nie wykonuję. Swoje zainteresowania i energię skupiłam na kartomancji. Bardzo długo uczyłam się wróżenia z kart klasycznych. Nigdy mi to jednak nie wychodziło. Znałam wyśmienicie teorię, znaczenie kart, jednak nie potrafiłam ich odczytywać, interpretować, łączyć ze sobą znaczeń. To właśnie wtedy dowiedziałam się, że karty trzeba "czuć", to one muszą wyczuwać naszą energię, a my ich. Dlatego też w kwestii kart klasycznych się poddałam.
Jakiś czas później korzystałam z usług wróżki w moim mieście, która słynęła z naprawdę dobrego wróżenia z Tarota. Podczas wizyty zostałam zaskoczona talią kart, które wyłożyła na stół. To właśnie były Karty Cygańskie. Piękne, kolorowe, śliczne obrazy. Postanowiłam głębiej się zainteresować się tymi kartami.
Kupiłam talię, książkę i zaczęłam swoją naukę. Bardzo szybko je pojmowałam, interpretacja z każdym krokiem szła mi coraz lepiej. Sprawdziła się teza, że karty trzeba "czuć". Kiedy już byłam gotowa zaczęłam stawiać karty najbliższym znajomym. Powoli, ostrożnie z zastrzeganiem, że nadal się uczę, oczekiwali cierpliwie wróżb.
Nie zaprzestałam jednak nauki nad tymi kartami, nadal się kształcę w ich zakresie, odkrywając czasem coś, czego nie dostrzegałam wcześniej.
Na co dzień jestem mamą 4-letniego synka oraz partnerką miłości mojego życia. Ukończyłam prawo, jednak nigdy nie obroniłam swojej pracy magisterskiej.
0 komentarze:
Prześlij komentarz